sobota, 8 marca 2014

Ice jest straszliwie wychudzony. Nigdy nie widziałam tak chudego kota. W sumie to tylko skóra i kości. Nie wychodził spod łóżka odkąd go przywiozłam z kliniki. Wrzucałam jedzenie do miski i wychodziłam z pokoju, żeby bez stresu zjadł. Co czynił dość szybko, bo od razu słyszałam zza drzwi głośne mlaskanie. Tak mlaskanie, bo Ice nie potrafi jeszcze sobie poradzić z brakiem uzębienia.

Dziś zrobił postęp i przy mnie wyszedł spod kanapy. Musiałam go jakoś nakłonić na wyjście, więc zaczęłam go głaskać delikatnie po pyszczku. I po dłuższej chwili wyszedł i zaczął się ocierać o mnie i głośno mruczeć. Gdy zbyt gwałtownie się poruszyłam to uciekał znów pod kanapę. Ale po kolejnym głaskaniu znów się pojawiał.

Jego kondycja mnie zszokowała. Dopiero dziś zobaczyłam jak potwornie jest chudy. Ledwo trzyma się na nogach. Nie mam dywanu, więc troszkę trudno mu się chodzi po śliskiej powierzchni. Strasznie mnie ujął za serce tym, że dzielnie walczy. Apetyt ma nieposkromiony. Co mnie cieszy przeogromnie.

Nie mam pojęcia w jakim musiał być stanie zanim trafił do kliniki. Ale jeśli po dwóch miesiącach pobytu w klinice jest tak potwornie chudy to musiał przejść piekło. Lekarz zaordynował podawanie 4 saszetek specjalnej karmy, którą pałaszuje ze smakiem.

Przepraszam za jakość zdjęć, ale kot troszkę bał się dźwięku aparatu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz