wtorek, 25 marca 2014

Historia z dobrym zakończeniem.

Drugi tymczas trafił do mnie przez przypadek. Jedna z moich koleżanek w Polsce podesłała mi link z forum miau.pl, iż jedna Polka szuka kogoś w Bułgarii kto mógłby jej pomóc z kotem.
Będąc na wakacjach, znalazła na ulicy młodziutką kotkę z przetrąconą łapką. Wzięła ją do weterynarza, gdzie opłaciła koszty operacji, chipowania, wystawienia paszportu i przetrzymania kota do czasu, gdy nie znajdzie kogoś do jego odebrania.

I tym sposobem kotka znalazła się u mnie. Kotkę przetransportowałam potem do Polski samolotem
Był to czas wielkiego stresu dla mnie, gdyż nie przepadam za lataniem i do tego stresowałam się dodatkowo jak kotka poradzi sobie w czasie lotu. Leciała ze mną na pokładzie.

Lot jednak zniosła dzielnie i bezproblemowo. Dostała dawkę ziołowego leku na uspokojenie od veta. I nawet nie miałam wielkiego problemu z domaganiem się o jedzenie, gdyż lekarz weterynarii kazał odstawić pokarm na dobę przed lotem. Tylko wodę mogła pić.

Potem oczywiście kolejny stres jak sobie poradzi w nowym domu. Gdyż czekały tam na nią dwa dorosłe koty. Ale jak się okazało, całkiem niepotrzebnie się obawiałam, bo kotka zadomowiła się szybko i szybko znalazła wspólny język z domownikami :)

Wrzucam kilka zdjęć Cleo pobytu u mnie i jej obecnego nowego domu:


















A te są z nowego domu:






poniedziałek, 24 marca 2014

wciąż nieśmiały

Ice jest u mnie już drugi tydzień i bardziej się zadomowił. Choć najbardziej lubi spać pod kanapą.
Dziś zrobił jednak wielki progres i przespał się leżąc koło mnie na sofie. Więc udomawia się. Był chyba domowym kotem, gdyż wie do czego służą moje kolana i chętnie włazi na nie i śpi.

Wciąż jednak boi się mojego faceta, który nawet do niego się nie zbliża. Ale Ice wie kiedy jest w domu i wtedy można go znaleźć pod sofą. Ale też ma dni kiedy się koło niego kręci i ociera. Więc jeszcze go dobrze nie znam. Za to dobrze znam jego upodobania kulinarne i jak czuje mięso w kuchni to nawet mój facet nie jest mu straszny. Mięso surowe uwielbia każde. Nie mogę jednak mu go dawać dużo, gdyż powoli przechodzimy z karmy Renal na zwykłą karmę.







wtorek, 18 marca 2014

koty napotkane w podróży

Zawsze gdy jestem w podróży i widzę jakieś wdzięczne zwierzątko to muszę go obfotografować. Koty w szczególności. Poniżej kilka fotek z wyjazdów :) 



Lsshten (Bułgaria) :



Ohrid (Macedonia):



Pekin (Chiny):

Veliko Tarnovo (Bułgaria):


Vidin (Bułgaria):

Amsterdam (Holandia):

Ice w odwiedzinach

Musiałam wyjechać na 3 dni, więc zostawiłam Ice w domu mojej koleżanki. Koleżanka ma wieloletnie doświadczenie w opiekowaniu się kotami, gdyż w Polsce ma swojego z tą samą przypadłością jaką ma Ice. Więc wiedziałam, że zostawiam go w dobrych rękach.

Ice nie chciał wejść do transportera, ale na szczęscie tego dnia odwiedzały mnie koleżanki, które pomogły mi go umieścić w transporterze. Był bardzo zestresowany, ale wolałam tę opcję niż zawiezienie go do kliniki. Bo taka była pierwotna opcja. Organizacja,  od której wzięłam Ice, wiedziała o mojej podróży i ustaliłam z nimi początkowo, że go podrzucę do kliniki. Ale pamiętając warunki jakie tam panują, chciałam uniknąć niepotrzebnego stresu.
Choć nie do końca mi się to udało, to wiem, że lepiej było mu u mojej koleżanki.

Koleżanka umieściła go w jednym ze swoich pokoi, gdzie od razu schował się pod łożko. Nie widziała go przez cały ten czas, ale po apetycie Ice wiedziała, że kot tam jest :) Więc kot miał spokój.

Problem był z jego złapaniem, żeby go zabrać. Nafukał się troszkę. Ale po przyjeździe do domu od razu poczuł się zrelaksowany i nie chował się nigdzie.
Dziś jest nawet bardziej udomowiony niż był wcześniej. Pakuje mi się na kolana, ugniata wszystko co jest wokół niego i mruczy nieustannie. Więc jest ok.

A i co najważniejsze znów przytył. Waży już 4 kg :) :) :) Przy początkowych 3,1 kg.

Dzisiejsze zdjęcia:






czwartek, 13 marca 2014

Jak się zaczeła historia z bycia domem tymczasowym..

Odkąd pamiętam zawsze w moim domu był kot. Jak przeprowadziłam się do Warszawy na studia bardzo przeżyłam rozstanie z moim kotem. Ale często przyjeżdżałam do rodziców. Pomimo alergii mojego brata nie baliśmy się mieć kota, choć nie ukrywam, że to spowodowało kłótnie między moimi rodzicami. Skończyły się, gdy brat wyjechał do stolicy na studia. Mój ojciec nigdy nie zaakceptował kota. Nie troszczył się o niego. Z chwilą gdy moja mama musiała przyjechać do Warszawy, żeby zaopiekować się wnuczką, tata stanowczo stwierdził, że kot musi pojechać z nią. Więc po 20 latach kot przeprowadził się do Warszawy i przypłacił to niestety zdrowiem :( :( :(

Pół roku po tym jak mój kochany kot odszedł za TM, ja straciłam pracę i zdecydowałam się przeprowadzić do Bułgarii, gdzie na kontrakcie pracuje mój chłopak. Jest on też niestety uczulony m.in. na sierść, ale od ponad roku bierze lek odczulający. I też nie zgadzał się na posiadanie zwierzęcia.

Pewnego razu w klubie, gdzie chodzimy na jogę, recepcjonistka pokazała nam malutkie kocie, które siedziało cały dzień pod budynkiem i przeraźliwie miauczało. Na początku myślała, że jego mama musi być gdzieś niedaleko. Ale koło 21wszej zdecydowała go wziąć do klubu, ale nie miała pomysłu co z nim zrobić dalej. Pokazała nam go i powiedziała, że jedna jej koleżanka może go adoptować jednak jest obecnie na wakacjach nad morzem i wróci za dwa tygodnie. Jak mój chłopak zobaczył moje oczy to sam zaproponował, żebyśmy go wzięli na te dwa tygodnie.

Zapakowałam kota w pudełko, zawiozłam tego samego wieczoru do weterynarza, gdzie otrzymał pomoc i prześwietlenie, gdyż weterynarz wyczuł podczas badania jakieś nieprawidłowości. Prawdopodobnie kotek został przez kogoś kopnięty.

I tak kocie zostało u nas i okazało się bardzo żywiołowym kotkiem. Ale dał mi wiele radości. Jak się ma małego kota w domu to człowiek się śmieje do rozpuku ze 100 razy dziennie z szaleństwa i pomysłów jakie wpadają takiemu małemu kotu do głowy.

Rozstanie było bardzo trudne i nawet uroniłam łzę. Miałam zgodę od mojego narzeczonego, że mogę go zaadoptować. Ale mam też świadomość tego, że na razie nie możemy sobie pozwolić na kota, dopóki on nie skończy odczulania i gdy nie wrócimy do kraju. Na co się na razie nie zapowiada, gdyż za 1,5 roku znów prawdopodobnie przeprowadzimy się do innego kraju.

Linki do filmików Tajfuna (bo tak nazwałam pierwszego tymczasa):

http://www.youtube.com/watch?v=8zdwK63RJgc

http://www.youtube.com/watch?v=2NDj5TyNdgQ&list=UUWHtJC83ILaBvE8gsIb_O7w







wtorek, 11 marca 2014

Pieszczoch

No i po 4 dniach wyszło szydło z worka. Kot domaga się uwagi. Kto by przypuszczał, że w kocie, który wolał być swoim cieniem, znajdzie się tyle otwartości. Np teraz jak piszę tego posta, Ice próbuje ocierać się o moje dłonie, włazi na klawiaturę i wgapia się wielkimi oczami.

Wczoraj go umyłam delikatnie ciepłym wilgotnym ręcznikiem. Nie bał się, nie oponował, poddał się temu.Chyba już sam nie mógł znieść swojego zapachu i stanu futerka. Dziś to powtórzymy.

Zaczął być też ciekawy co się dzieje zza drzwiami pokoju, w którym siedzi.I nawet raz zamiauczał, że chciałby wyjść. Ale po otwarciu drzwi zrezygnował z pomysłu.

Poza tym odezwała się do mnie na facebooku dziewczyna z Niemiec, która da mu wkrótce dom. Jest ciekawa co się u niego dzieje i jak się adoptuje.


poniedziałek, 10 marca 2014

dzien trzeci

Nie wiedziałam, że koty tak szybko dostosowują się do otoczenia... Ice zaskoczył mnie na całego. Po dwóch dniach siedzenia pod kanapą zdecydował się wyjść z ukrycia. I nawet zaczął już miauczeć, choć ten miauk jest taki nieporadny, ale za to dość donośny. Chyba musi na nowo nauczyć się to robić.

Wydaje mi się, że był domowym kotem, gdyż bardzo domaga się głaskania. Zaczął też kłaść się na grzbiet i okręcać się na nim w obie strony, Więc to oznacza chyba, iż ufa mi już troszkę bardziej. Już wie jak wskoczyć na sofę i wie jak fajnie na niej się wyleguje :)

Wczoraj musiałam pojechać po nową kuwetę, gdyż ta po poprzednim tymczasie była stanowczo za mała.

Chciałaby mu porobić lepsze zdjęcia, ale kręci się niemiłosiernie. Może za kilka dni nauczy się spać na sofie, to mu wtedy porobię jakieś ładniejsze zdjęcia.

Wiem, że jeśli ktoś rozważa bycie domem tymczasowym to to jest świetna sprawa. Choć bardzo też wymagająca. Mnie dodatkowo martwi ta jego przeraźliwa chudość i niedbałość w poruszaniu się. Ale tłumaczę sobie, że na pewno po 2 miesiącach spędzonych w malutkiej klatce Ice musi nabrać sił.






niedziela, 9 marca 2014

Wielki postęp

Dziś Ice wyszedł z ukrycia. Właśnie robi ósemki wokół mnie. Ociera się każdą płaszczyzną swojego futerka o mnie i meble w pokoju. I wręcz próbuje na mnie wleźć, aby tylko dostać więcej głaskania.

Teraz mogę się mu przyjrzeć i zauważyła duże ubytki w sierści na jego skórze. Takie przerzedzenia.
Mam nadzieje, że po odpowiednim karmieniu futerko wróci do normalnego stanu. Koleżanka mi podpowiedziała, że powinnam go umyć wilgotną ściereczką, bo sam nie ogarnia tego tematu z uwagi na operację jaką przeszedł.

Generalnie ten kot jest bezproblemowy. Muszę mu kupić jedynie większą kuwetę i zrobić coś z bardzo brzydkim zapachem. Macie może sposoby na pozbycie się zapachu od weterynarza, zapachu pokarmu? Będę wdzięczna za każdą poradę.

Jak odwracał wzrok jeszcze wczoraj to teraz siedzi obok mnie i się wgapia, aż mi jest dziwnie :) :) :)


 

sobota, 8 marca 2014

Ice jest straszliwie wychudzony. Nigdy nie widziałam tak chudego kota. W sumie to tylko skóra i kości. Nie wychodził spod łóżka odkąd go przywiozłam z kliniki. Wrzucałam jedzenie do miski i wychodziłam z pokoju, żeby bez stresu zjadł. Co czynił dość szybko, bo od razu słyszałam zza drzwi głośne mlaskanie. Tak mlaskanie, bo Ice nie potrafi jeszcze sobie poradzić z brakiem uzębienia.

Dziś zrobił postęp i przy mnie wyszedł spod kanapy. Musiałam go jakoś nakłonić na wyjście, więc zaczęłam go głaskać delikatnie po pyszczku. I po dłuższej chwili wyszedł i zaczął się ocierać o mnie i głośno mruczeć. Gdy zbyt gwałtownie się poruszyłam to uciekał znów pod kanapę. Ale po kolejnym głaskaniu znów się pojawiał.

Jego kondycja mnie zszokowała. Dopiero dziś zobaczyłam jak potwornie jest chudy. Ledwo trzyma się na nogach. Nie mam dywanu, więc troszkę trudno mu się chodzi po śliskiej powierzchni. Strasznie mnie ujął za serce tym, że dzielnie walczy. Apetyt ma nieposkromiony. Co mnie cieszy przeogromnie.

Nie mam pojęcia w jakim musiał być stanie zanim trafił do kliniki. Ale jeśli po dwóch miesiącach pobytu w klinice jest tak potwornie chudy to musiał przejść piekło. Lekarz zaordynował podawanie 4 saszetek specjalnej karmy, którą pałaszuje ze smakiem.

Przepraszam za jakość zdjęć, ale kot troszkę bał się dźwięku aparatu.





piątek, 7 marca 2014

Pierwszy dzien



Ice okazał się być starszym kotkiem. Weterynarz określił jego wiek na 6-8 lat. Jego historia nie jest znana. Ktoś zauważył na ulicy kota z wystającym guzem na pyszczku, mocno wychudzonego i osłabionego. Z uwagi na brak środków finansowych osoba ta zdecydowała się przedzwonić do organizacji Let's adopt i tym sposobem Ice trafił do najlepszej kliniki weterynaryjnej w Sofii. Niestety wielka infekcja w pyszczku oraz ten guz uniemożliwiały mu jakiekolwiek spożywanie jedzenia. Miał dużo szczęścia, że ktoś mu zdecydował się pomóc.

W klinice usunięto mu guz oraz większość zębów. Spędził w niej 2 miesiące gdyż nie mógł nawet znaleźć domu tymczasowego. Bułgarzy są bardzo nieprzychylnie nastawieni do kotów z chorobami immunologicznymi. Tzn nikt z osób pragnących zaadoptować kota nie zainteresował się nim.

Jakimś cudem dziewczyna z Niemiec przeczytała o nim na fb i zdecydowała się go adoptować. Będzie to możliwe nie wcześniej niż za dwa miesiące, kiedy to Ice będzie miał okazję przytyć i przystosować się do mieszkania w 4 ścianach. Choć myślę, ze po 2 miesiącach spędzonych w malutkiej klatce chyba będzie szczęśliwy.

Zastanawiam się co może czuć taki kotek, zabrany z jego naturalnego środowiska. Jego wolność została bardzo ograniczona. Jest zdany tylko na pomoc człowieka.Sam nie będzie potrafił zdobyć pożywienia nie mając ząbków.

Zaczynamy zapoznawanie się :)

Pierwszą noc można zaliczyć do udanych. Braku apetytu mu nie można zarzucić. Pokarm znika dość szybko. Kuwetę ogarnia należycie :) Żeby tylko wyszedł spod tej sofy. Ale myślę, że się chłopak szybko ośmieli. Trzymajcie kciuki.

czwartek, 6 marca 2014

Dzis pierwszy tymczas...Ice

Postanowiłam rozpocząć opisywanie moich doświadczeń związanych z opieką tymczasową nad kotami. Od kiedy pamiętam w moim domu były koty. Jeden z nich żył z nami 21 lat. Odszedł dwa lata temu. Od tego momentu bardzo, ale to bardzo marzyłam o kocie. Oczywiście po stracie ostatniego kota, nie mogłam nawet myśleć o zastąpieniu go nowym kotem.  Miałam wówczas propozycję zostania tzw foster family, ale bałam się tej odpowiedzialności. Jak się okazuje całkiem niepotrzebnie. Ale po pol roku po stracie kochanego kota los mnie zesłał do Bułgarii i dwukrotnie przez kilka tygodni opiekowałam się dwoma kociakami.Jeden został wyadoptowany tutaj w Bułgarii, drugiego przewiozłam do Polski samolotem na pokładzie. Na pewno wkrótce opiszę te historie :)

Dwa dni temu chciałam adoptować na stałe starszego kota.Skontaktowałam się z jedną z organizacji pro zwierzęcych i dostałam zapytanie czy nie mogłabym użyczyć domu kotu, który znalazł dom w Niemczech. Ale jest na razie zbyt słaby, aby dać radę w czasie podróży.
Dziś go odbieram z kliniki. Pod koniec kwietnia ma po niego przyjechać nowa właścicielka.

Moj pierwszy tymczas ma na imię Ice. Ma koci AIDS, więc jego odporność organizmu jest znikoma. Do tego miał wycięty guz, który umiejscowił się na szczęce.Na szczęście operacja jego usunięcia przebiegła pomyślnie, niestety stracił większość zębów co się wiąże ze spożywaniem jedynie mokrej karmy.

Organizacja uzbierała środki pieniężne dzięki czemu ja nie muszę ponosić kosztów jego utrzymania. I tak jest w przypadku każdej zastępczej rodziny. Dowiedziałam się, że tutaj w Bułgarii mają przeogromny problem ze znalezieniem foster family, gdyż każdy chce mieć swojego kota. Organizacja, której pomagam zajmuje się pomocą zwierzętom po wypadkach. Przez co koszty utrzymania takiego zwierzęcia wzrasta, gdyż trzeba poświęcić czasami dużo środków finansowych na jego uzdrowienie i rekonwalescencję. W rodzinie zastępczej taki kot ma do dyspozycji doświadczonych opiekunów, potrzebą uwagę i opiekę i co najważniejsze zostaje przystosowany do człowieka i mieszkania w domu. Potem taki kotek jest gotów do adopcji, z którą już nie ma problemów tutaj. Takie koty znajdują dość szybko właścicieli :)

Poniżej wklejam zdjęcia ICE. Jak tylko będzie już u mnie, będę się starała Was informować na bieżąco o jego postępach.